...a wyszło... nawet nie wiem, jak... :(
Jak pisałam wcześniej, zdecydowaliśmy się na blachodachówkę Budmatu Arię. Nie najtańszą, podobno przyzwoitą...
Po wstawieniu okien i wymurowaniu kominów, mieliśmy dystrybutorowi podać wszelkie wymiary, od krawędzi do komina, od komina do okna, między kominami, oknami dachowymi itp itd.
Podaliśmy i dziś dostaliśmy informację, że arkusze blachodachówki nie będą pocięte jak było mówione od samego początku, czyli tak aby ukladać je ( już docięte) na dachu niczym klocki Lego. Szanowny Pan stwierdził, że przeszkadzają mu kominy i że nie da się Arii pociąć w taki sposób, aby układać ją dopasowanymi arkuszami wprost na dachu.
Ależ się wściekłam!
Czy komin na dachu to coś nadzwyczajnego?!
Od samego początku miał projekt domu i dachu i na tej podstawie zrobił wycenę, a dziś stwierdził, że miał tylko szkic dachu i pokazał mężowi jakiś świstek, upierając się że projektu nie miał... Nie chciało mu się ksero zrobić i przerysował dach, ale bez kominów i okien dachowych.
Ale wracając do tematu, zadzwoniłam do siedziby głównej Budmatu i jakaś uprzejma Pani mówi mi, że nie słyszała o czymś takim, żeby nie dało się pociąć tych arkuszy zgodnie z oczekiwaniami klienta, że jest specjalny system który po wprowadzeniu danych/ wymiarów/ odległości od poszczególnych elementów na dachu przelicza pokrycie dachowe na arkusze, kawałki do zamontowania...
Pani swoje a pan dystrybutor swoje. Blachodachówka przyjdzie w arkuszach, które muszą być docięte na dachu przez dekarzy.
I tu jest problem bo nasz Bob tego nie ogarnie i musimy znaleźć ekipę, która zrobi to sprawnie, ale oczywiście nie zrobi tego za darmo.
Wytłumaczcie mi proszę o co tu chodzi. Co z tym fantem zrobić? Czy tak już jest z blachodachówką?
;-(